Ostatnio dość często sięgam po kryminały na wesoło. "Dywan z wkładką" okazał się wspaniałą odskocznią od codzienności i co więcej, naprawdę uśmiałam się do łez. Bohaterów w książce mamy wielu, natomiast na pierwszy plan zdecydowanie wybijają się dwie panie; synowa i teściowa czyli Tereska i Mira. Chociaż zwykle działają sobie na nerwy, to ich wspólne znalezisko w postaci zawiniętego w dywan uciążliwego sąsiada, powoduje, że kobiety zwierają szyki i działają ramię w ramię. Jest to tak niecodzienny widok, że Zoja, córka młodszej pani Trawnej podejrzewa spisek. Tak więc gdy dorosłe przynajmniej wiekiem osóbki śledzą i rozpytują sąsiadów, nieletnia Trawna śledzi matkę i babkę, wciągając w śledztwo flegmatycznego brata, zwanego Maciejką oraz psa zwanego Pińdzią. Nieświadomy toczących się spisów i śledztw jest tylko sam Trawny, trochę oderwany od rzeczywistości inżynier. Osobliwa rodzinka, nie ma co, prawda? "... Nie dało się zaprzeczyć, że matka wybitnie nie miała ręki