"...Być może było to jedyne miejsce na świecie,, a na pewno jedno z nielicznych, gdzie człowiek przestawał być zwierzęciem, a stawał się człowiekiem. Bez nienawiści, walki, nietolerancji..." Książka Hipolita Olińskiego, mimo że raczej z gatunku przypomina obyczajówkę, to jest takim trochę reportażem. Woodstock, ten nasz, polski to fenomenalne, coroczne zjawisko. Darmowe wydarzenie, gdzie można zatracić się w muzyce, spędzić czas z przyjaciółmi, a także poznać wielu nowych znajomych. Nie jest na nim ważne to jak się wygląda, co się robi na co dzień. Z założenia wszyscy są sobie równi. Sama uczestniczyłam w jednym z Przystanków Woodstock, w czasie, gdy jeszcze studiowałam. Było to niezapomniane wrażenie. Teraz czytając o tym w książce chwilami miałam deja vu. Poczułam ten klimat jeszcze raz. Pomogło mi w tym to, że w książce co jakiś czas przytaczane są fragmenty piosenek, które królowały na Przystanku, piosenek, których słucham po dziś dzień. Wiele opisów poczynionych p
Pomimo zimy szalejącej za oknem, a może właśnie dzięki temu, zachciało mi się jakiejś ciepłej i niezobowiązującej historii. Trafiłam na "Wiosnę mojego życia". Bohaterka tej powieści mimo że ma na imię Summer, to wiosna jest jej ulubioną porą roku. Summer jest młodą kobietą, pracownicą banku, z pozoru mającą w życiu wszystko, co do szczęścia potrzebne. Od lat utrzymuje kontakt Ryanem, przyjacielem z dzieciństwa. Nie do końca jest to tylko przyjaciel. Jako nastolatka podkochiwała się w nim, a i teraz to uczucie nie minęło. Cóż jednak z tego, on jest w związku, a Summer na pewno nie chce burzyć tej relacji. Codziennie wymienia z Ryanem smsy. Nikt nie zna jej tak jak on. I za jego namową kobieta postanawia zmienić swoje dość jałowe życie. Rzuca nielubianą pracę i przeprowadza się na wieś do domku babci. Nie do końca jest przekonana o słuszności swojej decyzji, ale może liczyć na przyjaciela, który jest jej sąsiadem oraz na wsparcie koleżanki z pracy i swojej byłej s