Elżbieta i Stefania to siostry bliźniaczki. Identyczne z wyglądu, charakterami różnią się jak noc i dzień. Stefania to prawdziwa panienka, dama i strojnisia. Elżbieta woli przebywać w lesie, doglądać koni i pomagać ojcu i dziadkowi, który jest leśniczym. U progu dorastania zastaje je wojna, a wraz z nią wywózka na Sybir. Po drodze Elżbieta, która obiecała ojcu opiekę nad matką i rodzeństwem, czyni sobie wyrzuty, że nie potrafiła ochronić małego braciszka przed śmiercią. Matka tracąc swe najmłodsze dziecko popada w obłęd. Siostra również nie stanowi dla Elżbiety oparcia. Jest zdana na własne siły.
Na miejscu jest jeszcze gorzej, mróz, jeszcze większy głód i praca ponad ludzkie siły. Kto nie pracuje , ten nie je. A jedzenie, które dostają jest nie do przełknięcia i jest go tak mało, że nie sposób się nim nasycić choć raz.
Nie długo po przyjeździe umiera matka, a Stefania zaczyna ciężko chorować. Jedyną żywicielką jest znów Elżbieta. Na jej barkach jest ich istnienie.
W tajdze przypadkowo dziewczyna spotyka Katię, osobliwą staruszkę, która jej pomaga oraz przepowiada przyszłość.
Oprócz głodu, chłodu i wycieńczenia na dziewczynę spada jeszcze jedno jarzmo. Komendant obozu robi z niej swoją niewolnicę. Za umilenie jego czasu i grzanie łoża Elżbieta dostaje więcej jedzenia i alkohol, od którego praktycznie się uzależnia.
Czy piekło, w którym przyszło jej żyć, ma swój kres? Ile bólu i cierpienia może znieść jeden człowiek?
"Dziewczęta wygnane" to pierwszy tom sagi. I muszę znów przyznać się do swego zniecierpliwienia. Nie mogę bowiem doczekać się kolejnego, aby poznać dalsze losy bliźniaczek.
Autorka potrafi snuć niełatwą przecież historię jak mało kto. Zatopiłam się w tej książce po czubek głowy i zupełnie nie chciałam wyjść na brzeg. Widząc ostatnie zdanie, poczułam wielki niedosyt, że to już koniec. Oczywiście na razie, ale koniec.
Polecam.
Na miejscu jest jeszcze gorzej, mróz, jeszcze większy głód i praca ponad ludzkie siły. Kto nie pracuje , ten nie je. A jedzenie, które dostają jest nie do przełknięcia i jest go tak mało, że nie sposób się nim nasycić choć raz.
Nie długo po przyjeździe umiera matka, a Stefania zaczyna ciężko chorować. Jedyną żywicielką jest znów Elżbieta. Na jej barkach jest ich istnienie.
W tajdze przypadkowo dziewczyna spotyka Katię, osobliwą staruszkę, która jej pomaga oraz przepowiada przyszłość.
Oprócz głodu, chłodu i wycieńczenia na dziewczynę spada jeszcze jedno jarzmo. Komendant obozu robi z niej swoją niewolnicę. Za umilenie jego czasu i grzanie łoża Elżbieta dostaje więcej jedzenia i alkohol, od którego praktycznie się uzależnia.
Czy piekło, w którym przyszło jej żyć, ma swój kres? Ile bólu i cierpienia może znieść jeden człowiek?
"Dziewczęta wygnane" to pierwszy tom sagi. I muszę znów przyznać się do swego zniecierpliwienia. Nie mogę bowiem doczekać się kolejnego, aby poznać dalsze losy bliźniaczek.
Autorka potrafi snuć niełatwą przecież historię jak mało kto. Zatopiłam się w tej książce po czubek głowy i zupełnie nie chciałam wyjść na brzeg. Widząc ostatnie zdanie, poczułam wielki niedosyt, że to już koniec. Oczywiście na razie, ale koniec.
Polecam.
Na pewno skorzystam z Twojego polecenia. 😊
OdpowiedzUsuńWierzę, że nie pożałujesz tej decyzji.
UsuńJa również chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDobra decyzja:)
UsuńChętnie przeczytałabym tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZachęcam gorąco:)
Usuń