"Życie pełne niespodzianek" okazało się książką pełną niespodzianek, ale czy na pewno tych pozytywnych?
Przyznam, że spotkałam na łamach tej powieści nieco zgrzytów. Nikola jest pracownicą korporacji. Na samym początku dowiadujemy się, że ma problem z punktualnością. Za to często pracuje do dwudziestej.
Nagle koleżanka bez uprzedzenia zostawia jej pod opieką swoje dzieci, Basię i Kacpra. Nikola, chociaż nie ma swojego potomstwa, ani nie za bardzo przepada za dziećmi, bez gadania zgadza się nimi kilka dni zająć. I tu pojawia się zgrzyt numer jeden. Wiecznie spóźniona do pracy spóźnia się jeszcze bardziej, w dodatku opuszcza pracę nikogo nie informując około szesnastej, by zdążyć odebrać dzieci z przedszkola i szkoły. Dziwne.
Szef Nikoli wyznacza jej do projektu pomocnika, w postaci nowego pracownika Mikołaja. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że on już pierwszego dnia zjawia się u niej w domu, oferując pomoc. Kto dał mu adres? Co z Rodo? No i jak łatwo się domyśleć Mikołaj szaleńczo zakochuje się w Nikoli, zresztą nie tylko on. Nagle masażysta do którego poszła proponuje jej randkę, były partner nie daje jej spokoju.
Zgrzyt numer dwa, to dialogi i wypowiedzi dzieci. Rozumiem, że dziesięciolatka może być nad wyraz wygadana, natomiast chłopiec, przedszkolak wyrażą się jak dorosły, buduje złożone i bardzo mądre zdania. No i najlepsze, chociaż może się nie znam, w przedszkolu zadają dzieciom prace domowe.
Nie myślcie jednak, że ta książka składa się tylko z takich zgrzytów. Nie jest porywająca, jednak miło się ją czyta, jeśli przymknąć oko na pewne nieścisłości. Pomysł na fabułę dość ciekawy, natomiast bardzo kojarzy się z inną książką pt. "Chichot losu". Znalazłam bardzo dużo wspólnych cech.
Jeżeli lubicie lekkie i niezobowiązujące książki i nie przeszkadza Wam, że pojawia się w powieści kilka niedociągnięć, to zachęcam do lektury.
Na ten moment chyba nie zdecyduje się na przeczytanie tej książki.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNa razie nie planuję, bo te zgrzyty mi trochę nie grają. Ale może kiedyś. :)
OdpowiedzUsuńChyba tym razem odpuszczę, jakoś te zgrzyty trochę mnie odstraszają ;)
OdpowiedzUsuń