"...- Możesz mnie nazwać terapeutą strachu...- zaśmiał się nosowo, ale w jego oczach nie było już tej ironii co przedtem..."
Lubię debiuty. Przyjemnie jest odkryć nową pisarską twarz, która zachwyci, jest obiecująca, zapadnie w pamięć.
Są też debiuty mało ciekawe, które z pewnością niczego nie obiecują i lepiej o nich nie pamiętać.
Na szczęście tym razem trafiłam na tę pierwszą opcję.
Może zachwyt, to za dużo powiedziane, bo trochę męczyłam tę powieść. Niby mnie ciekawiła, a jednak brakowało mi tu większego napięcia. Pomysł na fabułę świetny, sposób pisania dobry, bohaterowie różnorodni i wiarygodni. Więc czemu przeczytanie mi tej książki zajęło dużo czasu? Przypuszczam,że to za sprawą mylnego oczekiwania na thriller. "Terapeuta strachu" to z całą pewnością jest romans, z nielicznymi elementami thrillera. Zmiana proporcji byłąby dla tej lektury bardziej korzystna, przynajmniej dla mnie.
Jednak autorka jest obiecującą debiutantką i sięgnę po jej kolejne książki z zaciekawieniem i zapewne przyjemnością.
Tym czasem trochę przybliżę fabułę. Skye Woodrow to młoda projektantka ogrodów i nauczycielka francuskiego w jednym. Jej kariera nabiera tempa od chwili gdy dostaje zlecenie od bogatej Claire Coran, wdowy po zmarłym niedawno sławnym pisarzu.
Choć praca daje jej satysfakcję i pieniądze, coś mąci jej spokój. Kobieta bowiem dostaje dziwne listy. Są napisane po francusku i brzmią niepokojąco. Początkowo Skye nie przejmuje się tym tak bardzo,ale różne dziwne rzeczy, które zaczynają jej się przytrafiać powodują, że zaczyna się bać. W dodatku zaczyna podejrzewać wszystkich wokół.
Jednym z podejrzanych osób jest jej kochanek Nohlan. Szarmancki,mężczyzna z klasą, oczarowany jej osobą, a jednak zdarza mu się ją okłamać lub zachować się podejrzanie. A może to jej paranoja dochodzi do głosu?
Jak długo można żyć w nieustannym lęku i nie zwariować?
Gdy Nohlan wyjeżdża w interesach sprawy nabierają tempa. Przekonana o jego winie Skye wpada w ramiona innego mężczyzny. Czy to naprawdę dobry pomysł? Kto wysyła jej pogróżki? Jedno jest pewne, ta osoba jest blisko niej.
Szkoda, że cała książka nie jest taka jak jej ostatnie strony. Wtedy byłby to prawdziwy majstersztyk.
Niemniej jednak jestem zadowolona z lektury i będę śledzić poczynania pani Słowińskiej na gruncie literackim.
Na razie nie mam w planach tej książki. Może kiedyś 😉
OdpowiedzUsuńMoże dam jej szansę
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanawiam nad lekturą tej książki.
OdpowiedzUsuńJeśli będę mieć okazję to chętnie przeczytam. Warto dać szansę początkującym autorom.
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się na ciekawy debiut. Z chęcią przeczytam
OdpowiedzUsuńPóki co nie planuje jej czytać. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę już kojarzę i mylę, że dam jej szansę. Polski debiut, czemu nie. :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię debiuty, dlatego jak znajdę wolną chwilę, to dam szansę powyższej książce.
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie mi się podobać. Koniecznie zaczne szukać tą książkę.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie jestem pewna, że będzie mi sie podobać.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Z chęcią poczytam tą książkę
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce. Zapowiada się intrygująco
OdpowiedzUsuńCiekawy debiut, ale póki co odpuszczę :)
OdpowiedzUsuń