Przejdź do głównej zawartości

Zima

"...Tym właśnie jest zima: ćwiczeniem z przypominania sobie, jak zasnąć, a potem jak gładko powrócić do życia. Ćwiczeniem z adaptowania się do dowolnego stanu zamrożenia lub stopienia, który wywołuje..." 

Mamy zimę, wreszcie jest to zima jaką pamiętamy. W końcu spadł śnieg i mamy mróz. Ostatnio zimy nas rozpieszczały swoją łagodnością, głaszcząc nas delikatną dłonią.  Tymczasem od zimy oczekujemy surowości, chłodu oraz pokrycia otaczającego nas świata puchową pierzynką ze śniegu. Zarówno przejmujący chłód, jak i mięciutki śnieg mają przecież swoje zadanie do wykonania.

Zachęcona świetnymi recenzjami poprzedniej książki autorki "Jesień" zdecydowałam się na poznanie "Zimy". Dziwiło mnie troszeczkę, że nie ma nigdzie w mediach opisu fabuły, w sensie przedstawieniu bohaterów i zdarzeń, które poznamy czytając tę powieść.  Po przeczytaniu już wiem dlaczego tak się stało. Bardzo ciężko bowiem określić wydarzania, których prawie nie ma. Sztuką jest stworzyć takie dzieło, gdzie mimo , że praktycznie nic się w  nim nie dzieje, nie jest to książka o niczym.  Sophia jest  kobietą w lekko podeszłym wieku, mieszka sama w wielkim domu w Kornwalii. Ma siostrę Iris, z którą praktycznie nie utrzymuje kontaktów i syna Arthura mieszkającego na co dzień w Londynie. Na święta Art przyjeżdża do matki razem ze świeżo poznaną dziewczyną Lux, która ma udawać przed matką jego partnerkę Charlotte. Z prawdziwą Charlotte Art się pokłócił przed samym wyjazdem, a matka oczekiwała, że w  końcu syn przedstawi jej swoją wybrankę.

Podczas wizyty wychodzą na jaw ukryte prawdy, padają niewygodne pytania.  Okazuje się, że jak zima przykrywa świat śniegiem, tak i ludzie potrafią skrywać swoje tajemnice  i grzeszki.  jednak po każdej zimie przychodzi wiosna i budzi świat do życia, wyrywa z uśpienia i odkrywa niedoskonałości i skrywane sekrety. 

"...Natura potrafi się przystosować. Natura zmienia się cały czas..."

Mam bardzo mieszane uczucia wobec tej książki. Z jednej strony zachwyca swoim brakiem sztampowości, innowacyjnym podejściem,mądrością z drugiej zaś zniechęca swoją filozofowością.  Nie mniej tylko zapewne tych czytelników, którzy nie przepadają za  tym zjawiskiem w książkach.

Natomiast jedno jest pewne, jest oryginalna i mimo wszystko dobrze się ją czyta.   Nie żałuję spotkania z "Zimą" i jestem bardzo ciekawa kolejnej pory roku.

Za możliwość odkrycia, co kryje "Zima" dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Komentarze

  1. Ja póki co odpuszczam lekturę tej książki, bo robi mi się sporo zaległości 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swietnie to rozumiem. U mnie stos nie maleje mimo codziennego czytania.

      Usuń
  2. Jeszcze zastanowię się nad lekturą tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kachna

Kachna jest młoda. Kachna jest pogubiona. Kachna jest zbuntowana. Tytułowa bohaterka jest dziewczyną z przeszłością  i to nie byle jaką. Wychowywana przez ojca dla którego była ważna tylko reputacja i kariera, popada w konflikt z prawem, na skutek czego trafia do poprawczaka. Po wyjściu na wolność nie potrafi odnaleźć się w świecie. Na szczęście pojawia się tajemniczy Karol, który niczym dobry duch zabiera ją do osady, miejsca niesamowitego, oderwanego od rzeczywistości a jednak jak najbardziej normalnego. Dziewczyna ma tam przebyć swoją resocjalizację, poukładać swoje sprawy. Pomóc ma jej w tym prowadzenie dziennika, w którym ma zapisywać swoje myśli, spostrzeżenia. Kachna na początku nikomu z mieszkańców osady nie ufa. Nie rozmawia z nikim oprócz Karola,lecz jej miłość do książek skłania ją do wizyty w miejscowej bibliotece. Tam zaprzyjaźnia się z Wolfangiem, który okaże się dla niej nie tylko bratnią duszą.Kachna dostrzega też, że pisanie sprawia jej pewną przyjemność. Od tego mome

Nabytki biblioteczne (131)

 Dawno nie chwaliłam się moimi zdobyczami. Nie oznacza to bynajmniej, że przestałam odwiedzać bibliotekę. Co to, to nie. Jednak jakoś coraz mniej czasu mam na wszystko, a ten poświęcony na czytanie mocno mi się skurczył. Nad czym bardzo ubolewam. Ostatnio jednak przytargałam kilka wspaniałości, więc spieszę z chwaleniem się: Paryż, 1940 rok. Trzy krawcowe próbują prowadzić możliwie normalne życie w okupowanym przez nazistów mieście. Każda z nich ma pewien sekret. Poraniona przez wojnę Mireille działa w ruchu oporu; Claire została uwiedziona przez niemieckiego oficera; Vivienne zaangażowała się w coś, o czym nikomu nie może opowiedzieć… Wojna zmusza trzy młode kobiety do podejmowania niełatwych decyzji, a skrywane tajemnice narażają je na ogromne niebezpieczeństwa. Przyjaciółki wspierają się, wierzą, że są wobec siebie lojalne, lecz czy nie grozi im zdrada? Czy przetrwają ten okrutny czas, a więzi między nimi pozostaną nienaruszone? Dwa pokolenia później Harriet, angielska

Lata miłości

Po ten tytuł sięgnęłam głównie dlatego, iż akcja rozgrywa się  w czasach gdzie królowały Dzieci Kwiaty.  A ja mam sentyment do hipisów. Na początku poznajemy Celeste, która stoi u progu kariery wokalnej. Wszystko w jej życiu kręci się wokół śpiewu.  I to ta chęć zrobienia kariery, zdobycia sławy częściowo zrujnowała jej życie. Tak przynajmniej sama sądzi. Podczas jednej z szalonych nocy  pod wpływem LSD bierze udział w imprezie. Poddaje się narkotykowemu zatraceniu i uprawia seks ze świeżo poznanym piętnastolatkiem, Theodore. Owocem tej nocy jest jej córka, Lana, którą wychowuje samotnie. Stara się trzymać ją jak najdalej od  świata muzyki, chociaż wie, że dziewczynka odziedziczyła po niej piękny głos.  Całe dzieciństwo wmawiała córce, że tylko nauką i wykształceniem coś osiągnie. Lana nie ma więc przyjaciół, ani żadnych przyjemności na jakie mogą sobie pozwolić jej rówiśnicy. Po latach, gdy dziewczyna staje się kobietą, do Londynu przyjeżdża on, Theodore. Teraz właściciel winnic na p