Nie każdy lubi jesień; jedni nie lubią zimna, drudzy deszczu, jeszcze inni czują już powiew zimy. Ja jednak lubię jesień za długie wieczory z herbatą,kocem i książką, za kolorowy szelest liści i melancholijny nastrój. Wśród wielu powieści, po które często sięgam wybrałam trzy niezapomniane i niezastąpione: "Wichrowe Wzgórza" mają niepowtarzalny klimat. Każdej jesieni z przyjemnością przenoszę się na wrzosowiska; które urzekają swą urodą najbardziej w miesiącu gdy jesień zaczyna zostawiać swe delikatne jeszcze ślady. Miłość, namiętność opisana przez Emily Bronte za każdym razem wprowadza mnie w sentymentalny, cudowny nastrój. Po serię o Ani Shirley sięgam przez cały rok, jednakże ten czwarty tom przedstawia losy Ani- nauczycielki. Jak wiadomo nauczyciele rozpoczynają swą pracę jesienią, więc ta książka idealnie wpasowuje się w jesienną aurę. Czasem i ja - rasowy melancholik potrzebuję jakiegoś rozweselacza. Kto może więc przegonić jesi...