Bardzo lubię klimaty małych miasteczek, w których wszyscy wszystko wiedzą, ale potrafią też strzec swoich sekretów. Sięgnęłam więc po "Dziewczynę z pustego pokoju", ponieważ opis książki obiecywał mi zapewnić ten ulubiony klimat. Z przyjemnością przeniosłam się choć na chwilę do Ginger, gdzie dodatkowy bonus w postaci tajemniczej atmosfery stanowiła częściowa akcja w szpitalu psychiatrycznym. W szpitalu przebywa chłopak James, niedoszły samobójca. Częstym jego gościem była Katy, która nawet miała w szpitalu swój pokój, w razie gdyby wizyta jej się przeciągnęła. Jednak niespodziewanie Katy znika. Nikt nie wie, gdzie się znajduje. Czy doszło do porwania, ucieczki? Matka dziewczyny leży po wypadku w śpiączce, ojciec mimo że zgłosił zaginięcie córki, wcale się nią nie zajmuje, a jeśli już ją dostrzega, to tylko po to, by wyładować na niej swoją frustrację. Policja zaczyna prowadzić śledztwo. Szybko orientuje się, że James coś ukrywa, zresztą nie tylko on. Detektywi są przek