Czas na kolejny thriller. Znów szczęście mi sprzyjało i wybrałam książkę, od której trudno było mi się oderwać. Akcja powieści toczy się głownie na szkockiej wyspie Rum. Wokół szaleje sztorm i wyspa jest odcięta od reszty świata Brzmi znajomo, prawda? W literaturze znajdziemy mnóstwo przykładów na podobne osadzenie fabuły. Mimo że wątek ten jest dość oklepany to wszelakie podobieństwo do znanych mi już wcześniej książek, zupełnie nie rzutuje na jakość tej pozycji. W hotelu, jedynym na wyspie przebywa siedmiu gości. Oprócz nich jest tylko właściciel i nowa pracownica recepcji Anna. Kobieta trafia na wyspę po wypadku samochodowym, w którym jako jedyna wyszła praktycznie bez szwanku. Bez szwanku na zdrowiu fizycznym, natomiast stan jej psychiki pozostawia wiele do życzenia. Dręczą ją wyrzuty sumienia, ma olbrzymie poczucie winy, cierpi na bezsenność. Stale ma wrażenie, że ktoś ją śledzi, obserwuje. Anna podejrzewa ojca jednej z ofiar wypadku. Jednak ucieczka na wyspę...