Izabela Pietrzyk jest mi znana jako autorka takich powieści jak "Babskie gadanie" i "Wieczór panieński". Te dwie książki wystarczyły, abym zakwalifikowała pisarkę do grona moich ulubionych autorów. Pozycja opatrzona jej nazwiskiem jest zawsze strzałem w dziesiątkę.
Spodziewałam się więc po "Rodzinnym parku atrakcji" wiele. Otrzymałam jeszcze więcej. Mimo, że jest to dalszy ciąg "Historii rodzinnych", których niestety nie miałam okazji przeczytać to zupełnie to nie przeszkadza w poznaniu rodziny Wiktorii, głównej bohaterki.
Tytuł książki jest bardzo trafny. Jest to bowiem powieść o niebanalnej rodzinie, która na brak atrakcji nie może narzekać.
Po krótce przybliżę sylwetki członków owej rodziny:
Dziadkowie; Bernard i Janina - osobliwe małżeństwo, stale się kłócące, dosłownie o wszystko.
On - narwany, łatwo wybuchający człowiek, z zasady nie zgadzający się z nikim i niczym, wieczny buntownik. Niemniej bardzo uroczy.
Ona - biegająca od przychodni do kościoła i z powrotem, wiecznie narzekająca i lamentująca, niezadowolona z niczego, a już najbardziej ze swej młodszej córki, wiktorii, która ośmieliła się mimo swoich trzydziestu ośmiu lat nie wyjść za mąż.
Córki; Amelia i Wiktoria - starsza to ustawiona życiowo matka Emilki i Mirka, żona Sławka, kapitana żeglugi morskiej. Trochę bezwolna, podporządkowana mężowi. Nie radząca sobie z dziećmi ani z własnym osobistym życiem. Postać dość irytująca ze względu na bierną postawę.
Jej mąż to totalny despota, manipulant, wszystko musi mieć pod kontrolą. wszystko co złe przypisuje Wiktorii, której szczerze i z wzajemnością nie znosi.
Wiktoria - nauczycielka, stara panna. Trochę roztrzepana i pogodna. dzielnie odpiera ataki matki związane z nieustannym swataniem jej osoby z każdym napotkanym mężczyzną.
Dzieci; Mirek i Emilka -Mirek jest studentem prawa, związany potajemnie ze swoją wykładowczynią Justyną. Nie akceptowany przez swój związek odsuwa się od rodziny.
Emilka - najbarwniejsza i najzabawniejsza postać powieści; osiemnastolatka posługująca się interesującym językiem, nazwanym przez jej ciotkę polgielskim. Jest to dziewczyna roztrzepana, o nie wyparzonym języku, niezwykle urocza, choć wrednawa.
Nie chcę streszczać całej książki, ponieważ tym sposobem pozbawię was wspaniałej zabawy. Czytam sporo powieści, przy których uśmiech nie schodzi z twarzy. jednak pani Pietrzyk jest dla mnie totalną mistrzynią humoru i ciętej riposty. A o to próbka:
"... - Jutro nie dam rady, kwach totalny w chacie. Ojciec wypływa i świruje jak bąbel w oranżadzie. Nie chcę go prowokować do większego musowania...
- Dżizas! Muszę kończyć. Bąbel już szaleje w salonie i buzuje coraz głośniej. pewnie zaraz wpadnie do mojego pokoju i pianą mi dywan zaleje..."
"... - Wybierasz się gdzieś? - Krzysiek spojrzał z zaciekawieniem na Wiktorię.
- Ma randkę z plackiem - odpowiedziała za ciotkę Emilka. - Ale jest chwilowo w nieogarze i wierzy, że to ciacho, a nie czerstwy racuch.
- Nie rozumiem. Piekarza jakiegoś poznałaś? Czy cukiernika?- dopytywał Krzysiek, nie doczekał się jednak odpowiedzi, bo obydwie kobiety zaczęły się ściskać i przytulać, że nie wiedział, gdzie sie która zaczyna, a gdzie kończy...."
Cała książka emanuje podobnymi dialogami oraz naprawdę komicznymi sytuacjami. Nie jest to tylko powieść lekka i zabawna. Ma również drugie dno; ukazuje problemy, z którymi nie jedna standardowa rodzinna musi się zmagać, pokazuje siłę miłości i stereotypy rządzące ludźmi.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko szczerze polecić "Rodzinny park atrakcji" każdemu czytelnikowi.
Spodziewałam się więc po "Rodzinnym parku atrakcji" wiele. Otrzymałam jeszcze więcej. Mimo, że jest to dalszy ciąg "Historii rodzinnych", których niestety nie miałam okazji przeczytać to zupełnie to nie przeszkadza w poznaniu rodziny Wiktorii, głównej bohaterki.
Tytuł książki jest bardzo trafny. Jest to bowiem powieść o niebanalnej rodzinie, która na brak atrakcji nie może narzekać.
Po krótce przybliżę sylwetki członków owej rodziny:
Dziadkowie; Bernard i Janina - osobliwe małżeństwo, stale się kłócące, dosłownie o wszystko.
On - narwany, łatwo wybuchający człowiek, z zasady nie zgadzający się z nikim i niczym, wieczny buntownik. Niemniej bardzo uroczy.
Ona - biegająca od przychodni do kościoła i z powrotem, wiecznie narzekająca i lamentująca, niezadowolona z niczego, a już najbardziej ze swej młodszej córki, wiktorii, która ośmieliła się mimo swoich trzydziestu ośmiu lat nie wyjść za mąż.
Córki; Amelia i Wiktoria - starsza to ustawiona życiowo matka Emilki i Mirka, żona Sławka, kapitana żeglugi morskiej. Trochę bezwolna, podporządkowana mężowi. Nie radząca sobie z dziećmi ani z własnym osobistym życiem. Postać dość irytująca ze względu na bierną postawę.
Jej mąż to totalny despota, manipulant, wszystko musi mieć pod kontrolą. wszystko co złe przypisuje Wiktorii, której szczerze i z wzajemnością nie znosi.
Wiktoria - nauczycielka, stara panna. Trochę roztrzepana i pogodna. dzielnie odpiera ataki matki związane z nieustannym swataniem jej osoby z każdym napotkanym mężczyzną.
Dzieci; Mirek i Emilka -Mirek jest studentem prawa, związany potajemnie ze swoją wykładowczynią Justyną. Nie akceptowany przez swój związek odsuwa się od rodziny.
Emilka - najbarwniejsza i najzabawniejsza postać powieści; osiemnastolatka posługująca się interesującym językiem, nazwanym przez jej ciotkę polgielskim. Jest to dziewczyna roztrzepana, o nie wyparzonym języku, niezwykle urocza, choć wrednawa.
Nie chcę streszczać całej książki, ponieważ tym sposobem pozbawię was wspaniałej zabawy. Czytam sporo powieści, przy których uśmiech nie schodzi z twarzy. jednak pani Pietrzyk jest dla mnie totalną mistrzynią humoru i ciętej riposty. A o to próbka:
"... - Jutro nie dam rady, kwach totalny w chacie. Ojciec wypływa i świruje jak bąbel w oranżadzie. Nie chcę go prowokować do większego musowania...
- Dżizas! Muszę kończyć. Bąbel już szaleje w salonie i buzuje coraz głośniej. pewnie zaraz wpadnie do mojego pokoju i pianą mi dywan zaleje..."
"... - Wybierasz się gdzieś? - Krzysiek spojrzał z zaciekawieniem na Wiktorię.
- Ma randkę z plackiem - odpowiedziała za ciotkę Emilka. - Ale jest chwilowo w nieogarze i wierzy, że to ciacho, a nie czerstwy racuch.
- Nie rozumiem. Piekarza jakiegoś poznałaś? Czy cukiernika?- dopytywał Krzysiek, nie doczekał się jednak odpowiedzi, bo obydwie kobiety zaczęły się ściskać i przytulać, że nie wiedział, gdzie sie która zaczyna, a gdzie kończy...."
Cała książka emanuje podobnymi dialogami oraz naprawdę komicznymi sytuacjami. Nie jest to tylko powieść lekka i zabawna. Ma również drugie dno; ukazuje problemy, z którymi nie jedna standardowa rodzinna musi się zmagać, pokazuje siłę miłości i stereotypy rządzące ludźmi.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko szczerze polecić "Rodzinny park atrakcji" każdemu czytelnikowi.
Chętnie przeczytam, bo zapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com